TRYB JASNY/CIEMNY

"Mózg na detoksie" - dr David Perlmutter, dr Austin Perlmutter, Kristin Loberg

Pozycja o którą wielokrotnie byłam pytana w wiadomościach po wrzuceniu kilku stron! Dziś na blogu znajdziecie książkę związaną z mózgiem (w różnoraki sposób), książkę autorstwa dwóch doktorów. Interesują Was tematy tzw. biohackingu? Czy wiecie jak wpływa na nasz mózg dzisiejsza technologia? Czy znacie sposoby jak wspomóc pracę mózgu? A co autorzy sądzą o diecie i jej roli w pracy układu nerwowego? Jaką dietę zalecają? Sprawdźcie!

"Mózg na detoksie" to książka autorstwa dwóch doktorów:
  • dr Davida Perlmuttera - dyplomowanego neurologa i naukowca w American College of Nutrition, profesora Miller School of Medicine,
  • dr Austina Perlmuttera - specjalisty chorób wewnętrznych, badacza efektu wypalenia i depresji,
  • oraz Kristin Loberg, autorki innych książek o zdrowiu i umyśle.

Liczba stron: 304
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Helion S. A. - wydawnictwo Sensus [klik]

Spis treści obejmuje:
  • Wprowadzenie
  • Część I. Życie pod wpływem
    • Rozdział 1 Syndrom oddzielenia
    • Rozdział 2 Twój fascynujący mózg
    • Rozdział 3 Mózg, jego wzloty i upadki
    • Rozdział 4 Hakowanie umysłu
    • Rozdział 5 Dar empatii
  • Część II. Czas na zmianę
    •  Rozdział 6. To wcale nie my kontra natura
    • Rozdział 7 W kuchni
    • Rozdział 8 Słodkich snów
    • Rozdział 9 Szczęśliwe ciało, szczęśliwy mózg
    • Rozdział 10 Chwila ciszy
    • Rozdział 11 Dziesięciodniowe pranie mózgu
    • Rozdział 12 Przepisy
  • Podsumowanie
  • Podziękowania
  •  Źródła ilustracji
  • O Autorach
  • Przypisy końcowe
Rozpoczynając recenzję książki najprościej wspomnieć o okładce. Jak można zobaczyć na wstawionych przeze mnie zdjęciach - okładka jest prosta, ale bardzo czytelna i "przyjemna" w odbiorze. Podoba mi się! Sama książka podzielona jest na 2 części główne i 12 rozdziałów. W 1 części autorzy dotykają głównie tematu tzw. "syndromu oddzielenia". Część II mówi o zmianach, które zalecają autorzy. 

W pierwszej części autorzy rozpoczynają rozdziałem pt. "Syndrom oddzielenia", w którym opowiadają o tym jak współczesna technologia (komputery, telefony, internet) uzależnia nas od siebie i odbiera poczucie trwałej radości - stan odcięcia od trwałej radości to właśnie syndrom oddzielenia wspomniany przez autorów. Rozdział 2 to opowieść o tym jak funkcjonuje nasz mózg. Znajdziemy w nim opisaną w prosty sposób budowę mózgu - trzech części, jego funkcji i jego roli. 

Rozdział 3 to wkraczanie w zagadnienia tzw. układu nagrody. W tym rozdziale autorzy opowiadają w jaki sposób dopamina stymuluje pewne obszary mózgu i co sprawia, że smak lodów zjedzonych dawno temu w dzieciństwie pamiętamy tak dobrze nawet w wieku dorosłym. Autorzy opowiadają jak jedzenie wpływa na zachowanie człowieka oraz jak mocno zakorzenione jest w nas "pragnienie cukru". Autorzy wprost potępiają dietę węglowodanową, wskazując na jej jednoznaczny związek z niektórymi chorobami i schorzeniami - takie stwierdzenie zawsze wymaga wyjaśnienia, bo dieta sama w sobie nie jest niczemu winna, a jej stosowanie nieumyślnie błędne owszem. W tym rozdziale dowiemy się również jak serwisy, strony internetowe pozyskują o nas informacje i zasypują nas dopasowanymi algorytmami, aby zatrzymać nas dłużej w danym miejscu - i jak wyrażają się autorzy: "przeprogramować nasz układ nagrody". 

Rozdział 4 to hakowanie umysłu. Jak słusznie się domyślacie to rozdział o nowoczesnej technologii - telefonach, internecie i innych "rozpraszaczach". Autorzy sugerują nam zastosowanie metody T.I.M.E - która polega na stosowaniu 4 zasad: 
  • "Mieć ograniczenia czasowe" - narzucamy czas korzystania z portali/mediów/internetu
  • "Być celowe" - korzystać z technologii w sposób celowy, konkretny
  • "Być uważne" - korzystać z technologii świadomie, wprowadzać przerwy, opuszczać strony, które nas złoszczą
  • "Wzbogacać" - korzystanie z technologii powinno nas rozwijać, a nie być bezsensowne, bezcelowe.
Ten rozdział oraz kolejny - rozdział 5 traktujący o empatii bardzo mi się podobał. Część 2 to część bardziej praktyczna. W niej dowiemy się o tym, dlaczego warto spędzać czas w lesie, w obecności przyrody. Autorzy przedstawiają nam (w rozdziale 7) dietę idealną dla współczesnego człowieka. Szczerze mówiąc mam wrażenie, że opis diety (oczyszczającej mózg - jak stoi w książce) to opis diety ketogennej/niskowęglowodanowej bez nazywania jej wprost - dietą ketogenną/niskowęglowodanową. Autorzy sugerują dietę bioorganiczną, absolutnie nieprzetworzoną, bogatą w oliwę i orzechy, bez oleju rzepakowego i słonecznikowego (jak widać rzetelni naukowcy się ze mną zgadzają na tym polu, co od lat staram się promować na swoim blogu także - rzepak i słonecznik - potocznie mówiąc - pa!). 
Rozdział 8 to rozdział o śnie i jego roli w funkcjonowaniu rytmu dobowego oraz o związku snu z nawykami żywieniowymi. Znajdziemy tu "sposoby na sen" oraz zwrócenie uwagi na rolę sztucznego światła. Skoro była dieta oraz sen - to w rozdziale 9 mamy sport i aktywność fizyczną, która ma szeroki związek z pracą mózgu, co też przedstawiają sami autorzy. Rozdział 10 to rozdział o wyciszeniu, technikach medytacji i związku "ciszy" z nauką. 

W rozdziale 11 autorzy proponują 10 dniowy program do zastosowania samemu. W nim znajdziemy wskazówki takie jak: stosowanie zasady T.I.M.E, medytacji, zadbanie o aktywność sportową czy medytowanie oraz dieta. W tym rozdziale znajdziemy informacje o tym, co wyrzucić z kuchni (proponowanej przez autorów) oraz jaką suplementację warto stosować (są podane 4 - w miarę bezpieczne suplementy/witaminy).

Rozdział 12 to przepisy. Autorzy w całej swojej książce kładą ogromny - wręcz dosadny nacisk na stosowanie żywności nieprzetworzonej. Zaglądając do przepisów znajdziemy chleb - pieczony z samych nasion i orzechów, naleśniki z mąki migdałowej - to nie są nieprzetworzone dania. Obróbka termiczna orzechów i nasion (jak wiecie, bo kładę na to u siebie nacisk) to kiepskiej jakości technika zalecana w książce, bo przeczy wizji autorów. Pomijając owe wspomniane kilka przepisów - reszta zapowiada się ciekawie, choć nie znajdziemy w książce zdjęć, więc nie wiem jak wyglądałby finalny efekt. 

Podsumowując: Książka jest bardzo ciekawa, warta polecenia. Temat neurologii, mózgu to coś co lubię, więc zawsze chętnie czytam takie pozycje. Drobne potknięcia autorów w przepisach (niby organiczne podejście, a jednak zalecana destrukcyjna obróbka delikatnych nasion i orzechów) oraz może nieco zbyt wielki radykalizm w poglądach na temat węglowodanów - cytuję "z węglowodanami się nie dogadasz" - to nie do końca oceniam pozytywnie nawet jako osoba na diecie ketogennej. Nigdy nie potępiałam diety węglowodanowej i nie będę - o ile jest prowadzona dobrze i dla odpowiedniej osoby (wyobraźmy sobie sportowca trenującego 2h godzinnie obok osoby pracującej w domu, z nadwagą i bez aktywności sportowej - jasne jest kto "nadaje się" na węglowodany, a kto nie).  

Minusy: Szkoda, że brak zdjęć do przepisów. Minus za wspomniane elementy - obróbka nasion/orzechów oraz potępianie węglowodanów dla wszystkich. Nie zgadzam się też z piciem czarnej kawy na czczo na śniadanie, co wyłapałam w tekście - pisałam Wam o tym naukowo tutaj [klik].

Plusy: Świetne przedstawienie, a wręcz ominięcie trudnych pojęć z dziedziny neurologii sprawia, że książka jest lekka i przyjemna. Plus za cytowanie badań, do których można sobie samemu sięgnąć. Książka poparta jest oczywiście nie tylko wiedzą, ale i wykształceniem za co też plus. Pozycję warto przeczytać (z przymrużeniem oka na drobniutkie szczegóły).

Moja ocena: 9/10 

Miłej lektury!

****************************************************************
Udostępniajcie jeśli macie ochotę! :)

Bardzo proszę o uszanowanie mojego autorstwa do zdjęć i przepisów :)

USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Art. 78. 1.

W sklepie FoodForce czeka na Ciebie kod na 12% na hasło: reva12

Komentarze

  1. Odnośnie wpływu elektroniki na mózg o wiele ciekawszy jest Manfred Spitzer. Czasami bywa w Polsce, na youtube są jego wykłady po angielsku i niemiecku, książki (te podstawowe) były zresztą przetłumaczone.
    Odnośnie sportowca i wywalenia węglowodanów - ja w przygotowaniach do pełnego tri robię treningi powyżej 2h dziennie bez węgli (tygodniowo +/- 20 godzin), start rzecz jasna też. Da się, nie ma się dołów, kryzysów, jedzie się cały czas równo i stabilnie. W porównaniu do czasów jak używałem wspomagacze - jest lepiej i wygodniej. Bonus to omijanie kibla. Trzeba przystosować organizm. Problem tkwi raczej w głowie niż w fizjologii. Patrząc szerzej widzę to podobnie jak kwestię treningu biegowego i longa robionego bez śniadania, wspomagania w trakcie, z małą ilością wody (lub bez). Po kilkunastu latach obserwowania takich dyskusji i brania w nich udziału myślę, że ciężko się przekonać do czegoś, jeżeli się samemu nie spróbuje i nie zobaczy - w dłuższym okresie, czyli dwóch, trzech sezonów - czy dane rozwiązanie działa u konkretnego człowieka czy nie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Polecane posty

instagram @keto__reva