TRYB JASNY/CIEMNY

"Zdrowo przez supermarket" - Anna Reguła

Kolejna recenzja książki! Dziś na bloga trafia świeża pozycja "Zdrowo przez supermarket", która opowiada o tym jak kupować zdrowe produkty! Spójrzcie!

Zdrowo przez supermarket to książka autorstwa Anny Reguła - dyplomowanej dietetyk (Uniwersytet Rolniczy, Kraków), edukatorki żywieniowej, autorki ebooków i szkoleń. 

Liczba stron: 365
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Publishing Group Szymański & Bączkowski [klik]

Spis treści obejmuje:
  • Część 1 Zanim wejdziesz do sklepu
  • Cześć 2 Z koszykiem przez supermarket
  • Cześć 3 Porady zakupowe
W pierwszej - najkrótszej części autorka opisuje po co napisała książkę. Podaje nam dokładną instrukcję jak czytać etykiety, omawia dodatki do żywności "E". Ten fragment zdaje się być wstępem do zasadniczej części książki czyli części numer 2. I ten rozdział najbardziej mi się podobał, bo był bardzo neutralny i nie odnosił się do modelu żadnej z diet. 

W drugiej części autorka bierze pod lupę każdą grupę żywności: od warzyw i owoców, po produkty zbożowe, napoje, tłuszcze i wiele innych. Wszystkie odnośniki jakie znajdziemy w tej książce odnoszą się do diety zbilansowanej rekomendowanej przez większość towarzystw/instytutów w kraju. Na stronie 23 - w części 1 autorka podała wzór na "dietę rekomentowaną" dla osoby dorosłej, która ma zawierać: 2000 kcal, 70 g tłuszczu w tym 20g kwasów tłuszczowych nasyconych, 260 g węglowodanów (w tym 90g cukrów) oraz resztę z białka. To do takiego modelu diety autorka odnosi większość książki podając nam dane np. o zalecanej ilości suszonych moreli do jedzenia dziennie czy warzyw/owoców. 

Drugi rozdział obfitował w najwięcej "nieścisłości" w porównaniu z moją wiedzą z długoletnich studiów.

Wątpliwości:
"Czy owoce można jeść wieczorem?". Autorka jednoznacznie podaje, że nie ma żadnej różnicy pomiędzy trawieniem owoców rano czy wieczorem. Uważam, że to poważny błąd merytoryczny. Myślę, że specjalista od chronobiologii, rytmów dobowych i procesów zależnych od ilości słońca (TAKŻE METABOLIZ!!!!) byłby niezadowolony widząc takie sformułowanie. A ponieważ uwielbiam zagadnienia chronobiologii i od dłuuugiego czasu interesuję się dziedziną rytmów biologicznych wyjaśnię.

MIT: Trawimy jedzenie tak samo niezależnie od pory dnia.
FAKT: Nasz metabolizm jest zależny od rytmów dobowych i związanej z tym podaży słońca. Nie bez powodu zawsze radzimy "jedz węglowodany na słońcu"!

CIEKAWOSTKA: Najnowsze badania poszły o krok dalej sięgając konkretnych szlaków metabolicznych - obecnie naukowcy wstępnie stawiają tezę, że udział słońca (a dokładniej synteza wit. D z nim związanej) ma związek z przeprogramowaniem metabolizmu glukozy w szlaku glikolitycznym (Carlberg, 2019). Do tej pory wiadomo było jedynie, że nasz metabolizm w okresie ciepłym, pełnym słońca zwiększa intensywność. Może niedługo dowiemy się jakie konkretne mechanizmy biochemiczne za to odpowiadają. Nie bez powodu w zimie zbieramy tłuszczyk, na lato go zrzucamy. To właśnie procesy trawienia!

Kolejne wątpliwości: SOJA jako codzienny produkt w diecie polecany przez autorkę. Smażenie na rzepaku również polecane przez autorkę. Moje zdanie jest Wam znane. Jestem przeciwna i dopóki nie rozwiejemy wątpliwości wobec konsekwencji stosowania na co dzień żywności GMO - będę na nie. Cały wpis znajdziecie tutaj [klik]. Jak dla mnie zarówno soja jak i rzepak są w diecie po prostu do eliminacji na co dzień. Mamy dziesiątki innych produktów, którymi możemy je zastąpić. Po co uparcie trzymać się tych "wątpliwych"?

Spożycie jaj - to kolejny punkt dla mnie wątpliwy. Autorka sugeruje ograniczyć je do 2 dziennie przez cholesterol. Często mam wrażenie, że autorka dość mocno skupia się na podaży cholesterolu zapominając czasem, że jest bardzo ważny do życia.

Ostatni element - smażenie na oliwie, z którym się nie zgadzam. O tym również zrobiłam wpis na blogu. Autorka podaje, że zaleca podopiecznym zawsze oliwę do smażenia powołując się na fakt, że zawiera "ochronne" polifenole. Niestety, ale najnowsze badania wykazują, że oliwa w trakcie smażenia ulega przemianom w efekcie których powstają cykliczne monomery - wstępnie uznane za kancerogenne i mutagenne. Moje zdanie? Zostawmy sobie cudowną, pyszną oliwę na zimno w spokoju. Cały wpis i badania naukowe o których mowa znajdziecie tutaj [klik].

Oczywiście zostało jedno! Dieta ketogenna!

O samej diecie ketogennej - znajdziemy jedynie półtora strony napisane w ostrzegawczy sposób z pewną dozą niedoinformowania (w końcu obecnie dieta ketogenna jest coraz częściej stosowana nie tylko w leczeniu epilepsji i nie warto zawężać jej tylko do tego jednego schorzenia - czyli tak jak podaje autorka, która w tym przypadku nieco omija szersze zastosowanie). Nie powinno nas to dziwić. Jak wspomniałam autorka powołuje się na instytuty i różne "centra" zdrowia. Nieprędko doczekamy się czasów, gdy dieta ketogenna będzie tam często wymieniana.


W trzeciej części znajdziemy wiele porad zakupowych. Autorka opisuje nam oszustwa producentów zachwalających "produkty dla dzieci", musli czy marketing produktów typu "fit". Znajdziemy tak także rozdział o superfoods oraz wadach i zaletach koktajli. W tym rozdziale znajdują się także porady jak unikać pokus przy kasie oraz zasady kuchni "zero waste". Ten rozdział także mi się podobał choć oczywiście osoby na diecie ketogennej z zasady nie kupują na co dzień żywności przetworzonej - to zawsze warto edukować o tym na szeroką skalę choćby rodzinę i otoczenie, które nie stosuje diety z eliminacją produktów przetworzonych.

Muszę odnieść się do jeszcze jednego elementu. Wpis na zagięciu okładki, który pozostawił niesmak w trakcie czytania całej książki. Czytając "zalepić usta masłem orzechowym" wyobraziłam sobie jak autorka podaje osobom, które się z nią nie zgadzają, wielką łychę masła w mało przyjemny sposób (nic nie poradzę, mam bogatą wyobraźnię, bo od dziecka pochłonęłam tysiące książek). Cóż ja wolę merytoryczną dyskusję z ludźmi zamiast zatykać ich masłem, ale może to miał być taki humorystyczny akcent?:) Nie ukrywam, że "jakoś gryzie mi się" taki dopisek w książce wydanej przez osobę po studiach, nawet jeśli to był tylko licencjat. 

Podsumowując: Jeśli szukamy tomu z podstawami żywienia i radami jak zrobić dobre zakupy - ten będzie dobry. Będzie miłym prezentem dla osób, które zaczynają zdrowe odżywianie i nie wiedzą niemal nic na ten temat. Jeśli szukamy tomu z którego dowiemy się co nieco na temat biochemii, dietetyki w ujęciu diet niskowęglowodanowych - niestety nie w tej książce. Jak wspomniałam autorka stosuje raczej podejście rekomendowane przez większość instytutów zdrowia. 

Minusy: Niedoinformowanie/sprzeczności z moją wiedzą naukową w pewnych aspektach: trawienie owoców, smażenie na rzepaku/oliwie, czy ta nieszczęsna soja. A także wpis na zagięciu okładki, ale może dla Was będzie "zabawny"?:) Mi zostawił niesmak.

Plusy: Bardzo ładny skład, przejrzyste wydanie. Ciekawe i proste ikonografiki. Dużo ciekawych rad na temat zakupów. Ważne informacje na temat dodatków do żywności "E" (pamiętajmy, że nie każdy jest szkodliwy, niektóre są wręcz naturalne - np. roślinne).

Moja ocena: 8,5/10  


Miłej lektury!

****************************************************************
Udostępniajcie jeśli macie ochotę! :)

Bardzo proszę o uszanowanie mojego autorstwa do zdjęć i przepisów :)

USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Art. 78. 1.

W sklepie FoodForce czeka na Ciebie kod na 12% na hasło: reva12


Komentarze

Prześlij komentarz

Polecane posty

instagram @keto__reva